sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział III

– Jesteś za chuda! – narzekała Alexandra, idąc ze mną na czwartą lekcję, matematykę.

– Wcale nie. – mruknęłam, jednak – nie powiem – schlebiało mi to, że tak uważa. Chcąc nie chcąc, musiałam chodzić razem z Alexandrą po szkole. Tamta dwójka gdzieś sobie poszła, przestraszona moim cynicznym zachowaniem. Ona za to uczepiła się mnie jak rzep.

– Jesz ty cokolwiek? Nie widziałam cię dzisiaj z kanapką, jadłaś śniadanie? Ile ważysz, jaki wzrost? Czekaj, zgadnę! Metr siedemdziesiąt pięć i pięćdziesiąt kilogramów. – trajkotała. Całe szczęście nie musiałam na to odpowiadać, bo zadzwonił dzwonek. Prędko pognałam przed klasę, nie chciałam zrobić złego wrażenia. Chociaż... moje "pognałam" oznaczało wyciąganie zaledwie dziewięciu kilometrów na godzinę, byłam zbyt osłabiona brakiem jedzenia. Alexandra biegła dużo szybciej i dosłownie śmiała mi się w twarz.

– Mówiłam ci! Widzisz, co się dzieje jak nie jesz?!

– Ale ja... jeeem... - wydyszałam, opierając się dłońmi o kolana. Po chwili znów zaczęłam biec, tym razem truchtem, bo nauczycielka się spóźniała.

– Twoje ciało zaprzecza mózgowi. Mam pomysł! Po lekcjach idziemy na ciacho. - uśmiechnęła się szeroko i zaczęła skakać jak dziecko. Zdębiałam trochę. Ciacho, ciacho... Jeden kawałek ciasta ma średnio około czterysta kalorii, czyli zostanie mi sto wolnych kalorii, a jeszcze muszę zjeść obiad i prawdopodobnie kolację!

– Nie mogę. Mam... korepetycje.

Zasmuciła się, a ja poczułam się, jakbym okłamała dziecko. Nagle dopadły mnie wyrzuty. Uśmiechnęłam się przepraszająco. Jeśli schudnę, pójdę z nią na ciacho.

Czekaj, co...?!

– No to kiedy indziej. Ale nie odpuszczę ci! - pogroziła mi palcem. Wyglądało to zabawnie, ponieważ była ode mnie sporo niższa. Na oko mogła mieć metr sześćdziesiąt. To było w pewnym sensie urocze.

Nauczycielka – po sześciu minutach spóźniania – wpuściła nas nareszcie do klasy. Była trochę roztargnioną, farbowaną blondynką. Wyglądała na całkiem miłą. Możliwe, że lekcje z nią będą w porządku. 


Zdziwiłam się strasznie, gdy Alexandra – zamiast usiąść ze swoimi nowymi znajomymi ˜– podeszła do ławki, w której siedziałam ja i, nie patrząc na mnie, usiadła koło mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy zaczęła się rozpakowywać. 

5 komentarzy:

  1. I oto jestem! Zostawiłaś link u Luany. Już od dawna poszukuję dobrego yuri, robisz mi nadzieję xD
    W tym komentarzu napiszę otwarcie, szczerze wszystko, co myślę. Nie będę przebierać w słowach, chwilami może wyjść wrednie, ale cóż taka jestem.
    Zacznę od pohejtowania szablonu. Wow. Gratuluję kreatywności. Nie, no. Tak serio, wiem, że autorzy często mają problemy z tymi szablonami i wszystkim (ja na przykład mam) i prawdę mówiąc wolę Twój prosty, minimalistyczny szablon od wielu fikuśnych tworów, gdzie tło jest czarne, a czcionka biała, a moje oczy umierają. Tak więc, jeśli masz w planach zmienić na coś ciemnego, błagam nie rób tego. I mogłabyś zmienić czcionkę tekstu. Chociaż na Arial, błagam. Bo tu nawet nie chodzi o estetykę, ale o przyjemność czytania. Naprawdę Verdana jest taka banalna, szeroka, rozlazła i niszczy Ci tekst, kurczę.
    Teraz o opowiadaniu.
    Przeczytałam rozdział pierwszy, który jest tak krótki, że mógłby być tylko prologiem. (W momencie, kiedy to piszę, nie wiem, jakiej długości są pozostałe rozdziały.) Anyway, przeczytałam ten pierwszy rozdział i rozpoczęłam rozkminę. Czy to opowiadanie ma tytuł „Opowiadanie yuri”? Ja wiem, wiem, kreatywność przede wszystkim, ale... SERIO? Okay, jeśli narpawdę zależy CI na zdobyciu czytelników, to, zaufaj mi, ale brakiem tytułu (albo tytułem „opowiadanie yuri”) sama zniechęcasz do siebie potencjalnych czytelników. No bo, jakie ważne może być dla Ciebie to opowiadanie skoro nawet nie chciało Ci się wymyślić nazwy? Mój matematyk zawsze powtarza, że jak jakieś twierdzenie/wzór ma jakąś nazwę, to musi być wyjątkowo ważne i należy je pamiętać. Podawał też taki przykład, że jak ma się kotka i da mu się imię to znaczy, ze jest kochany. Czy Ty nie kochasz swojego opowiadania? To Twoje dziecko, które masz pielęgnować, musisz je kochać! No a tak poza tym kochaniem, wartością i innymi to brak tytuły świadczy bardzo źle o samej fabule opowiadania. Tak jakby miało być o niczym. Nie wiesz, co tam będzie, nie wiesz co wyniknie. Po prostu wiesz, że będzie yuri i tyle. Równie dobrze mogłabym znaleźć takie coś na śmietnisku.
    Oto moja rada (oczywiście możesz ją zlać ciepłym moczem): Zastanów się, jaki jest cel Twojego opowiadania. Na pewno ma tam być jakiś wątek kulminacyjny, coś wokół czego skupia się fabuła (chyba, że planujesz „modę na sukces”, która, nawiasem mówiąc, jest o niczym, a jednak ma tytuł). Gdy podejmiesz cel, wymyśl intrygujący (bądź nie) tytuł. Kurczę, niech Twoje własne opowiadanie ma dla Ciebie wartość, żebym wiedziała, że nie porzucisz go po kilku rozdziałach.
    Teraz o rozdziale pierwszym. Czyli wszystkie błędy, które wyłapałam.
    Liczby w opowiadaniach pisane powinny byś słownie. Choć u Ciebie to wszystko test też tak idealnie wyliczone (widać taką trochę manię tej dziewczyny), że to aż tak bardzo nie razi w oczy.
    Nie widzę błędów ortograficznych, alleluja!
    Interpunkcyjnych też nie.
    Na innych się nie znam xD
    Nie przepadam za japońskimi imionami, ale Ci przepuszczę to. Błagam tylko, nie pozwól mi się zgubić, wprowadzaj powoli bohaterów, bo te japońskie imiona dla mnie wszystkie brzmią tak samo :x No dobra, nie brzmią, ale nigdy nie potrafię połączyć imienia z z nazwiskiem bohatera i często nie wiem, o kogo chodzi.
    Podoba mi się klimat tego pierwszego rozdziału, więc dostajesz u mnie za niego +10 punktów, co zobowiązuje mnie do skomentowania, jak już dodasz kolejne dwa rozdziały. (Bo ja lubię pisać jeden długi komentarz raz, daję sygnał że jestem, a potem mam wylane, czytam i nie komentuję, bo jestem leń, więc się zobowiązuję [za ten klimat], że jeszcze raz skomentuję, po dwóch rozdziałach maksymalnie, ale jak będę mieć dobry humor to po jednym może nawet xd). Wiesz, o co cho z tym klimatem? Bo nie chce mi się tłumaczyć xd
    Mam błąd! Ale znalazłam go jak czytałam rozdział drugi, więc tam napiszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział drugi
      Już po trzecim zdaniu, chciałam lecieć kupić broń, znaleźć Cię, przyłożyć do głowy i dopóki mi tego racjonalnie nie wyjaśnisz, to broń jest przy Twojej głowie i jej nie zabieram.
      A jak pisałaś, że jest na humanie, to się zastanawiałam, czy zrobisz ten błąd. Mam nadzieję, że jednak nie. Więc, proszę, odpowiedz mi na ten komentarz, chociaż w tej jednej sprawie.
      „Nauczycielka polonistyki wydawała się mieć nas w poważaniu, to w sumie dobrze.”
      „Na imię mi Haruka Tsukada.” (nie można mieć imienia z nazwiskiem, chyba że to są dwa imiona [ach, ten japoński {bo to japoński, a nie koreański, czy chiński, co?}] ona albo się tak nazywa, albo ma na imię Haruka, albo to są te dwa pieprzone imiona, w co wątpię, ale jeśli tak jest, wyprowadź mnie z błędu)
      A teraz wróćmy do broni przy Twojej skroni (nie czuję, kiedy rymuję xd). Czy ona jest Japonką (kurde, to dobry wyraz? Bo nie chodzi mi o klapka...) mieszkającą w Polsce (i oby tak, bo normalnie strzelę Ci w łeb!), czy, do kurwy nędzy, w japońskiej szkole ma nauczycielkę polonistyki? Co, jak mówi definicja w słownika, nauka o języku polskim. Ja wiem, że polski jest naprawdę sławny, ale żeby go w Japonii uczyli... No nie jestem pewna. A teraz tłumacz się, jeśli nie chcesz zarobić kulki.
      „Jest was trzydziestka dwójka, czyli akurat osiem grup.” trzydzieści dwoje
      „idiotyczny pomysł. Kto to właściwie wymyślił?” jeśli to są przemyślenia naszej głównej bohaterki, to idiotyczny dużą literą. Jest taka zasada pisania dialogów (nawet nie czepiam się dywizów, a powinnam!). Proszę poczytaj, zastosuj: http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi
      „Miałam numer 4.” Znów się czepiam tych liczb. Szczególnie że raz piszesz cyferkami a raz słownie. Jeśli chcesz się podjąć cyferkowania to rób to konsekwentnie
      „Okazało się, że w grupie jestem z plastikiem, jakimś chłopakiem wyglądającym jak pedał i przesadną, rudą (ma niemal pomarańczowe włosy) optymistką, która od razu próbowała nawiązać ze wszystkimi kontakt.” ma czy miała te wlosy? Mieszasz czasy.
      „Jestem Alexandra Black, a ty?” Dobra, czyli akcja nie dzieje się w Japonii.
      „- Nie interesuje cię czemu nie jestem z Japonii?” A chyba jednak z Japonii. To co, mogę już strzelać, czy się tłumaczysz z tej polonistyki?
      „- Ej! Nie musisz się tak izolować. - uśmiechnęła się.” Uśmiechnęła dużą literą, odsyłam do tego linka do podalam wcześniej.
      Rozdział 3 (to ja też sobie pomieszam cyferki)
      „- Jesteś za chuda! - narzekała Alexandra idąc ze mną na czwartą lekcję, matematykę.” Po Alexandra przecinek proszę wstawić, bo te czasowniki kończące się -ąc oddziela się przecinkami.
      „- Ale ja... jeem... „ te dwie litery „e” celowo? Bo jeśli tak, to poprawnie się potraja litery, jak przeciąganie.
      „prędko pognałam przed klasę, nie chciałam zrobić złego wrażenie.” ostatni wyraz, chyba się literówka wkradła. Wrażenia
      „Po chwili znów zaczęłam biec, tym razem truchtem bo nauczycielka się spóźniała.” przed bo przecinek
      To tyle jazgotu, brzdęku ode mnie.
      Bohaterki spoko. Polubiłam Alex jest takim cudownym typem osób, które lubię, bo ja jestem też trochę taka izolatorka jak Haruka (dobrze pamiętam?) i te miłe osóbki otwarte na wszystkich zawsze mnie wciągają w swoje grono. Mam sentyment.
      Problematyka Haruki jest ciekawa. To nie tak że poruszyłaś schemat, którego nikt inny nie porusza, bo, jakby nie patrzeć, robi się on coraz bardziej popularny, ale podoba mi się Twoje zaznajomienie z tematem. (mam nadzieję, że to nie jest prywatne doświadczenie).
      Teraz Cię pocisnę o opisy. Więcej opisów!!! Albo jestem głupia i nie zauważyłam, albo nie było żadnego opisu wyglądu Alexy i Haruki poza ich wzrostem. Błagam, niech się okaże, że jestem głupia.
      No i świat przedstawiony. Wytłumacz mi to z ta polonistyka i gdzie się dzieje ta akcja, bo ja normalnie nie mogę. Mój mózg mi tego nie odpuszcza.

      Usuń
    2. Więcej na razie nie wiem, co napisać. Pisz dłuższe rozdziały. Piszesz przyzwoicie, jedne z lepszych tekstów, serio. Na blogach jest mnóstwo niedopracowanego gówna obecnie i nie potrafiłam znaleźć dobrze napisanego yuri, więc nie spiernicz tego.
      Ach, no i jeszcze jedno. Jak za bardzo się pospieszysz z akcją i bohaterki się zaczną całować już w dziesiątym rozdziale i będą to rozdziały tej długości, to słowo daję, ucieknę z bloga i więcej nie wrócę. Nie lubię jak bohaterowie ot tak się w sobie zakochują w jeden dzień, w życiu realnym tak nie ma.
      No więc dostałaś ode mnie dużo punktów profitowych, staram się być miła, konkretna i takie tam, bo to naprawdę pierwsze dobre yuri na jakie trafiłam. Gratuluję.
      Dostajesz duży kredyt zaufania, obserwatorkę (tak, mnie) i długi komentarz. A propos komentarza, po raz setny chyba już proszę o wyjaśnienie sprawy polonistyki i przepraszam za blędy, piszę w nocy. Ach i nie będę przepraszać za długość komentarza, bo długie podobno bardziej motywują do pisania. Więc mam nadzieję, że Cię motywuję.
      Czekam na kolejny rozdział, dużo weny życzę, nadania tytułu i pozdrawiam.
      PS Jak podałaś dokładne parametry Haruki, to aż poleciałam jej obliczyć BMI xD

      Usuń
    3. ach jeszcze znalazłam błąd! W reakcjach przed ale powinien być przecinek.

      Usuń
  2. No cóż, zapowiada się obiecująco :) Pierwsze przyzwoite yuri, na jakie udało mi się natrafić ^^
    Trochę prywaty: piąteczka, 5w4 ;p A tego drugiego podziału nie znałam, ale wyszło mi INFJ.
    Jest troszeczkę późno, więc się nie produkuję, poza tym wszystkie błędy zostały już wytknięte ;p Będę zaglądać, weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń