Z czystym sumieniem mogłam stwierdzić, że moja nowa klasa to idioci. Plastiki narzekające na swoje ciało, emo, gimby i nieliczne osoby stwarzające pozory normalnych. Nauczycielka japońskiego wydawała się mieć nas w poważaniu, to w sumie dobrze.
– Witajcie w nowym roku szkolnym. – zaczęła, gdy wszyscy siedzieli w ławkach na tymczasowych miejscach. – Nie zamierzam was dzisiaj męczyć, jako, że mamy jeszcze kilka spraw do omówienia. Pierwszą z nich jest kwestia zapoznania się. Dobierzecie się w czteroosobowe grupy, w których będziecie chodzić po szkole. Wiem, że zapewne większość z was nawet się nie kojarzy, więc odbędzie się to za pomocą losowania. Jest was trzydzieści dwoje, czyli akurat osiem grup. – Idiotyczny pomysł. Kto to właściwie wymyślił? – Drugą sprawą są bilanse szkolne. Standardowo, powinny się odbywać co kilka lat. W naszej szkole odbywają się jednak raz na trzy miesiące. Będzie sprawdzany wasz wzrok, wasza waga, wzrost i rozwój klasowy. Trzecią i ostatnią sprawą są zwolnienia z wf'u. Mieliśmy już kilka przypadków, w których uczniowie uciekali w tego przedmiotu. Bez usprawiedliwienia rodziców macie obowiązek ćwiczyć. Można zgłosić trzy nieprzygotowania do przedmiotu w ciągu semestru. Mam nadzieję, że będziecie się do tego stosować.
Nie powiem, zmartwiło mnie to, że bilansów szkolnych będzie tak dużo. Jednak znam kilka dobrych sztuczek na ukrycie swojego wychudzenia.
Nauczycielka zaczęła rozdawać kartki, na których były numery grup do których zostaniemy przydzieleni. Miałam numer cztery. Ładna liczba. Mam nadzieję, że nie będę z gimbami.
Okazało się, że w grupie jestem z plastikiem, jakimś chłopakiem wyglądającym jak pedał i przesadną, rudą (miała niemal pomarańczowe włosy) optymistką, która od razu próbowała nawiązać ze wszystkimi kontakt.
– Cześć! – Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Odgarnęłam brązowe włosy i popatrzyłam się na nią wyczekująco. – Jestem Alexandra Black, a ty?
– Haruka Akemi.
Zbiłam ją z pantałyku.
– Nie interesuje cię czemu nie jestem z Japonii?
– Niekoniecznie. – mruknęłam i wzięłam torbę, gdy zadzwonił dzwonek. Szybko spakowała swoją torbę i mnie dogoniła.
– Ej! Nie musisz się tak izolować. – uśmiechnęła się.
– Nie izoluję się.
– Izolujesz.
– Nic o mnie nie wiesz.
– A co jeśli chciałabym?
Wzruszyłam ramionami. Poszłyśmy w milczeniu na następną lekcję.
– Witajcie w nowym roku szkolnym. – zaczęła, gdy wszyscy siedzieli w ławkach na tymczasowych miejscach. – Nie zamierzam was dzisiaj męczyć, jako, że mamy jeszcze kilka spraw do omówienia. Pierwszą z nich jest kwestia zapoznania się. Dobierzecie się w czteroosobowe grupy, w których będziecie chodzić po szkole. Wiem, że zapewne większość z was nawet się nie kojarzy, więc odbędzie się to za pomocą losowania. Jest was trzydzieści dwoje, czyli akurat osiem grup. – Idiotyczny pomysł. Kto to właściwie wymyślił? – Drugą sprawą są bilanse szkolne. Standardowo, powinny się odbywać co kilka lat. W naszej szkole odbywają się jednak raz na trzy miesiące. Będzie sprawdzany wasz wzrok, wasza waga, wzrost i rozwój klasowy. Trzecią i ostatnią sprawą są zwolnienia z wf'u. Mieliśmy już kilka przypadków, w których uczniowie uciekali w tego przedmiotu. Bez usprawiedliwienia rodziców macie obowiązek ćwiczyć. Można zgłosić trzy nieprzygotowania do przedmiotu w ciągu semestru. Mam nadzieję, że będziecie się do tego stosować.
Nie powiem, zmartwiło mnie to, że bilansów szkolnych będzie tak dużo. Jednak znam kilka dobrych sztuczek na ukrycie swojego wychudzenia.
Nauczycielka zaczęła rozdawać kartki, na których były numery grup do których zostaniemy przydzieleni. Miałam numer cztery. Ładna liczba. Mam nadzieję, że nie będę z gimbami.
Okazało się, że w grupie jestem z plastikiem, jakimś chłopakiem wyglądającym jak pedał i przesadną, rudą (miała niemal pomarańczowe włosy) optymistką, która od razu próbowała nawiązać ze wszystkimi kontakt.
– Cześć! – Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Odgarnęłam brązowe włosy i popatrzyłam się na nią wyczekująco. – Jestem Alexandra Black, a ty?
– Haruka Akemi.
Zbiłam ją z pantałyku.
– Nie interesuje cię czemu nie jestem z Japonii?
– Niekoniecznie. – mruknęłam i wzięłam torbę, gdy zadzwonił dzwonek. Szybko spakowała swoją torbę i mnie dogoniła.
– Ej! Nie musisz się tak izolować. – uśmiechnęła się.
– Nie izoluję się.
– Izolujesz.
– Nic o mnie nie wiesz.
– A co jeśli chciałabym?
Wzruszyłam ramionami. Poszłyśmy w milczeniu na następną lekcję.
Przyznam, że takie blogi nigdy mnie nie ciekawiły, ale z tym jest wręcz przeciwnie. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuń